niedziela, 5 maja 2013

Four.

- Paula, Paulina, Paulinka – zawołał Kubiak i podbiegł do mnie.
Moja mina wyrażała więcej niż tysiąc słów. Nie spodziewałam się takiej reakcji Miśka. Uniósł mnie w powietrze i wirowałam w Jego ramionach, choć muszę przyznać, że było to fajne uczucie. Gdy poczułam stały grunt pod nogami podbiegli do mnie Resoviacy. Ignaczak oczywiście strzelił na mnie i na Ziomka focha za to, że nie poinformowaliśmy go o swoim pokrewieństwie. Po prostu cały Igła. Później był Kosa, Pit, a na końcu zaszczycił mnie Zbyszek. Przytulił się do mnie i musnął siarczyście mój policzek, a w jego zielonych oczach migały iskierki. Po chwili zaczęli swój trening. Sporo okrążeń do około boiska, ćwiczenia rozciągające i zaczęli ćwiczyć zagrywkę. Patrzyłam na ich atomowe serwy, które w porównaniu z moimi były mistrzostwem. Przyznaję, że moje wykonywałam na wzór siatkarzy, ale ta mała rączka nie sprawi cudów.
- Paulina, chodź zagraj z nimi mecz. - powiedział do mnie Andrea.
Zamierzałam coś powiedzieć, ale mi przerwał.
- Nie przyjmuję odmowy. - poinformował, więc nie miałam wyjścia.
Weszłam na boisko, ale uświadomiłam sobie, że nie mam żadnej bluzki. Spodenki miałam, bo zawsze nosiłam zapasowe w torbie, ale o koszulce zapomniałam za Chiny ludowe.
- Ej.. chłopcy, jest problem. Nie mam żadnej bluzki, który będzie tak łaskawy i mi pożyczy. - strzeliłam uśmiech numer 4.
Wolnym krokiem ruszyłam do szatni, usiadłam na ławce i poprawiłam kitkę. Właśnie ściągałam spodnie, gdy do szatni wszedł Zibi.
- Fiu, fiu.. cóż za zaszczyt mnie kopnął. - poruszał znacząco brwiami, a ja migiem założyłam krótkie spodenki. - Dam Ci tą koszulkę, ofiaro.
- Pff.. zobaczymy jeszcze kto nią będzie. - złapałam koszulkę i założyłam na siebie po czym wraz z atakującym udaliśmy się na salę.
Koszulka była na mnie o wiele za duża. Dosięgała mi prawie, że do kolan, choć do tych najniższych nie należę, ale muszę przyznać, że Bartman używa zniewalających perfum. Moim zdaniem było to połączenie wanilii z cynamonem, mhm. Spodenek nie było mi widać, więc sami wiecie co chłopacy sobie pomyślą, no ale cóż. Wyszliśmy z szatni, szłam przed Zibim, ale poczułam, że unoszę się w powietrzu. Atakujący przewiesił sobie mnie przez ramię i wszedł na boisko, a tymczasem ja biłam go swymi pięściami po plecach, bez skutku. Po walce postawił mnie na swojej połowie.
- Paulina gra ze mną! - poinformował ich o czynie dokonanym.
- No chyba nie, Zbychu. - zawołał Kubiak i przeniósł mnie na swoją część boiska.
Tak co chwilę byłam przez nich przenoszona. Kłócili się jak pies z kotem, a reszta wielkoludów miała z nich niezły ubaw. Gdy byłam 348 raz na połowie Kubiego, nie wytrzymałam.
- Nie będę w drużynie z nikim z Was. - wskazałam na Michała i Zbigniewa.
- To wszystko przez Ciebie! - zaczęli się kłócić.
- Czy ja pozwoliłam Wam dojść do słowa? - zapytałam, a Ci momentalnie zamilkli, jakby przez ich ciszę mieli dostać lizaka. - Ziomek, Igła, Winiar, Kuraś i Kłos, będę z Wami w drużynie.
Wymienieni powyżej mężczyźni cieszyli się jakby zobaczyli św. Mikołaja, natomiast panów Z. i K. szlag trafiał. Rozpoczęliśmy mecz od mojej zagrywki. Wyrzuciłam piłkę do przodu, odbiłam się wysoko, przechyliłam się lekko do tyłu i z całej siły trafiłam w piłkę. Prawy róg boiska, as serwisowy. Podczas drugiej zagrywki ustrzeliłam Kubiego, z czego ZB9 się śmiał, a za trzecim razem oberwało się Bartmanowi, i Misiek nie był dłużny, więc go wyśmiał. Zachowują się jak dzieci kłócące się o zabawkę w piaskownicy, po prostu. Czwartą piłkę posłałam w siatkę. Przeciwnicy odrobili stratę, a na pierwszej przerwie technicznej było 6:8 dla tamtej drużyny. Pierwszy set zakończył się jednakże naszą wygraną, jak zresztą drugi i trzeci. Zmęczona opadłam na ziemię ciężko oddychając, zmrużyłam swe powieki, a wtem obok mnie zjawił się Karol.
- Muszę przyznać, że jesteś na serio dobra. - odezwał się.
- Nie przesadzaj, kiedyś w Hiszpanii grałam w siatkówkę, ale to było za czasów uczęszczania do szkoły z internatem. - uśmiechnęłam się lekko.
- To już wiem, skąd masz ten akcent. - uniósł zadziornie brew ku górze.
- Gratuluję, spostrzegawczości. - zaśmiałam się, a Kłos odszedł.
Nie mogłam się dłużej nacieszyć błogim spokojem, bo ktoś usiadł mi na brzuchu i zaczął mnie łaskotać. Otworzyłam swe oczy i ukazał mi się Kruszyna. Turlałam się po ziemi, śmiejąc się.
- Proszę.. przestań. - mówiłam prawie, że płacząc.
- A co za to dostanę? - zapytał.
- Szczerze mówiąc to miałabym Ci coś dawać za tą dzisiejszą szopkę, którą odprawiłeś ze Zbychem? - wytrzeszczyłam swe oczy. - Dobry suchar, nie jest zły.
- Przepraszam za tą scenę. Nie chciałem, żeby tak wyszło. - zrobił minę zbitego psiaka i pocałował czule w policzek.
W tym momencie po moim ciele przeszła fala gorąca. Nigdy nie czułam czegoś takiego, może wtedy, gdy spotykałam się ze Zbyszkiem kilka razy. Uśmiechnął się do mnie jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów, które automatycznie na mnie działały.
- Nie no ok, już o tym zapomniałam. - dźgnęłam Go w żebro.
- O nie.. tak się nie bawimy moja panno. - powiedział poważnie i wziął mnie na ręce, niosąc Bóg wie gdzie.
Mijaliśmy recepcję, skorzystaliśmy z windy i byliśmy już na 2. piętrze, jednakże Misiek nadal mnie nie puszczał. Weszliśmy, znaczy wniósł mnie do pokoju, ale to nie było moje lokum.
- Co robimy w twoim pokoju? - zapytałam.
- Pogadamy sobie, muszę nadrobić ten stracony czas z imprezy. - zasugerował.
- Przecież gadaliśmy na imprezie. - wytknęłam język.
- Jak dla mnie to za mało. - oparł.
- Ale masz wymagania. - przewróciłam zabawnie oczkami.
Usiadłam na łóżku rozglądając się po pokoju, który zapewne dzielił z Bartmanem. Miejsce to w zupełności nie różniło się od mojego. Na ścianie półka, w rogu szafa, po lewej stronie łazienka, a w kącie pod sufitem malutki telewizor. Rutyna.
- Dlaczego dopiero teraz dowiadujemy się, że jesteś kuzynką Łukasza? - spojrzał na mnie badawczo.
- Nie chcieliśmy informować o tym całego świata, bo Ziomek doskonale wie, że wtedy nie miałabym życia. - uśmiechnęłam się lekko.
- To gdzie się ukrywałaś? Olka znamy, często przychodziliśmy do niego, gdy reszta rodziny, gdzieś wyjechała.
- Od 15 lat mieszkałam w Hiszpanii. Początkowo szkoła z internatem, a potem studia i tak oto jestem. - odpowiedziałam.
- Sama? - zaciekawił się.
- Nie chcę o tym już gadać! - powiedziałam głośniej, a do moich oczu mimowolnie napłynęły łzy.
- Paula, nie płacz. - przysunął się do mnie i przytulił mocno.
Cicho pochlipywałam w tors siatkarza, przez co jego bluzka była mokra. Nie przejmował się tym tylko dalej głaskał mnie po głowie dodając otuchy. W takiej pozycji trwaliśmy dobrych kilka minut, ale w końcu postanowiłam wrócić do siebie. Podziękowałam Michałowi i wyszłam z pokoju, po drodze mijając Zbyszka. Pospiesznie weszłam do lokum i położyłam się na łóżku. Miałam już zwyczajnie dość cierpienia za sprawą moich kochanych rodziców. Kilka razy obiecywałam sobie, że się ogarnę, ale wszystko kończyło się fiaskiem, niestety. Bez zastanowienia udałam się do łazienki i wzięłam lodowaty prysznic. Owinęłam się ręcznikiem, gdy zorientowałam się, że nie wzięłam ze sobą ubrań. Wytarłam się szybko i podeszłam do szafy. Grzebałam w niej dłuższą chwilę, gdy ktoś zapukał do drzwi.
- Otwarte. - zawołałam.
- Ktoś wszedł do pokoju, a ja nadal poszukiwałam odpowiedniego ubrania aż w końcu znalazłam. Wtem poczułam czyjeś dłonie na swych biodrach.
- Paulina.. co się stało? - wyszeptał.
- Nic. - zbyłam.
- Widziałam jak wychodziłaś z naszego pokoju cała zapłakana. Nie jestem ślepy.- powiedział. - Martwię się o Ciebie.
- Nie musisz się o mnie martwić. Nie znasz mnie. - wypaliłam.
- Czyżby? Nie pamiętasz jak spotykaliśmy się po imprezie? - zapytał.
- Pamiętam, ale to nie oznacza, że znasz mnie na wylot. - odfuknęłam.
- Paula.. proszę. - przyciągnął mnie gwałtownie do siebie tak, że przywierałam do niego całym ciałem.
Spoglądałam w jego zielone tęczówki, które mnie świdrowały. Starałam się coś odczytać z jego oczu, wyrazu twarzy, ale na marne. Nasze twarze znajdowały się zdecydowanie za blisko, a On coraz bardziej się do mnie zbliżał. Jego wzrok wędrował pomiędzy mymi ustami i oczami.
- Zbyszek, proszę.. - wyszeptałam.
Próbowałam się odsunąć, ale nie miałam żadnych szans. Wredota miała zbyt dużo siły, więc taka dziewczyna jak ja, mogła tylko pomarzyć. Czułam jego oddech na swej twarzy, usta na swych wargach, a perfumy drażniły me nozdrza.
- Paulina, mogłabyś.. - usłyszeliśmy, a ja jak poparzona odskoczyłam od Zibiego. - Przepraszam.
- Łukasz, czekaj. Co chciałeś? - zapytałam.
- W pokoju Igły spotykamy się o 19 na grach i pomyśleliśmy, że mogłabyś się do nas dołączyć. - mówił zmieszany.
- No jasne, przyjdę. Tylko sprawdzę co u moich podopiecznych. - uśmiechnęłam się, a ja czułam jak na moich policzkach pojawiają się intensywne rumieńce. - Ale teraz panowie, zostawcie mnie samą, bo muszę się przebrać. - wypchnęłam ich za drzwi.
W spokoju założyłam na siebie malinowe szorty, białą bokserkę i szary kardigan. Włosy związałam w wysokiego koka i ubrałam czerwone conversy analizując dokładnie akcję, która miała miejsce chwilę wcześniej. Nie potrafiłam zrozumieć zachowania Zbyszka, zresztą jak Kubiaka, również. Nigdy nie zrozumiałam samców Alfa, więc doszłam do wniosków, że albo ja jestem taka tępa albo oni skomplikowani. Po chwili wyszłam z pokoju, udałam się do Marka i Janka, którzy akurat odpoczywali.
- I jak tam wrażenia? - zapytałam.
- Świetnie i cieszymy się, że dostaliśmy taką trenerkę. - poruszyli zabawnie brwiami.
- Mhmm.. chciałam Wam powiedzieć, że jutro gramy w piłkę nożną. O 600 poranny jogging, 800 śniadanie, o 1015 trening na boisku obok ośrodka, a drugi trening będzie o 1800, bo wcześniej mam zajęcia z maluchami. - ogłosiłam i wyszłam z pokoju.
Rundka po pokojach i o 1830 wróciłam do siebie. Postanowiłam, że od razu udam się do Igły, bo te 30 minut mnie nie zbawi. Zapukałam do drzwi, które otworzył mi..

5 komentarzy:

  1. Hmm, ciekawe kto otworzył;>

    U mnie nowy, 8 rozdział ;) http://volleyball-love-story-zb9.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmmmm :) Zaciekawiłaś mnie tym zakończeniem :) I to bardzo... :D Czekam z niecierpliwością na kolejny wpis o którym możesz mnie informować :d Tymczasem zapraszam do siebie :) http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
    pozdrawiam :) !

    OdpowiedzUsuń
  3. http://proud-of-volley.blogspot.com/ Zapraszam do mnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju, jak tu jest ślicznie! Przyznam, że aparycja bloga robi wrażenie :) tak samo jak zwiastun...powaliłaś mnie :O pomysł genialny! :)

    Co do Twojego pytania na moim blogu: studiuję politologię, niestety. bardziej to przypadek, niźli wybór, ale... nie żałuję. Dla tych ludzi, których tam poznałam - było warto :)
    No ale cóż, zostaje mi po tym tylko zapierdzielanie w KFC :<

    Pozdrawiam,
    naranja-vb.blogspot.com

    PS. Zapraszam na nowy rozdział, jeśli znajdziesz czas i...chęci :)

    OdpowiedzUsuń
  5. 29 year-old Assistant Media Planner Hobey Saphin, hailing from Listowel enjoys watching movies like "Flight of the Red Balloon (Voyage du ballon rouge, Le)" and LARPing. Took a trip to Wieliczka Salt Mine and drives a Ferrari 250 GT California LWB Competizione Spyder. przegladaj tych gosciu

    OdpowiedzUsuń