niedziela, 5 maja 2013

Two.

Fanki Jastrzębskiego otoczyły swych idoli, piszczały, skakały, jednym słowem mówiąc hotki. Nie rozumiałam tego ich podniecenia. Sportowiec to sportowiec niezależnie od dyscypliny, którą wykonuje. Wydawało mi się, a raczej byłam pewna, że ja, Ola, Kasia i Przemek byliśmy jedynymi cywilizowanymi ludźmi, którzy czekali pokornie na swą kolej, co nie było łatwe. Po długim wyczekiwaniu doszliśmy do siatkarza z nr „1”.
- Czy mogłabym poprosić o autograf? - poprosiła swym słodziutkim głosikiem pięciolatka.
- No jasne – odparł Łasko i wziął zeszyt siatkarski prowadzony przez moje rodzeństwo składając w nim swój podpis.
Po ustrzeleniu jednego ptaszka ruszyliśmy na kolejne podboje i w ten oto sposób zdobyliśmy wszystkie autografy od lokalnej drużyny. Przepraszam.. pozostałam nam trzynastka. Pechowa? W tym przypadku nie. Przewinęły się te często powtarzane teksty i zdobyliśmy ostatni autograf. Podczas podpisywania zawiesiłam swój wzrok na mężczyźnie. Nie ma co.. przystojny to on jest.
- Tak poza tym to nazywam się Michał. Michał Kubiak. - wysunął swą dłoń w mą stronę.
- Paulina Grabarczyk, miło mi. - uścisnęłam lekko jego dłoń. - A to Ola, Kasia i Przemek, moje rodzeństwo – dodałam wskazując na nich.
- Paula.. możemy iść do Asseco po autografy? Nie martw się, nie zgubimy się, będziemy czekać przy wejściu okej? - cała trójka zrobiła słodziutkie minki, więc im pozwoliłam.
- Lećcie, ale Przemek uważaj na nich. - powiedziałam, a ich już nie było.
Nawet nie zauważyłam, gdy „trzynastka” pozbyła się koszulki. Odruchowo kątem oka zerknęłam na jego klatę. O mój boże.. jestem w niebie. Mimowolnie przygryzłam lekko swą dolną wargę, ale zaraz się ogarnęłam i spojrzałam na siatkarza.
- Nie pogratulowałam Wam jeszcze wygranej. Nieźle im dokopaliście. - zaśmiałam się, a zarazem mrużąc swe oczy.
- Dzięki.. może udałabyś się ze mną na imprezę? Dzisiaj wieczorem. - zapytał, a w jego głosie można było usłyszeć wahanie.
- Czemu nie. Gdzie i o której? - powiedziałam i zaczęłam się rozglądać za rodzeństwem.
- W klubie nieopodal hali, o 19. Przyjadę po Ciebie. - zasugerował.
- Nie trzeba, przecież się nie zgubię. - uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- No Kubi.. widzę, że znalazłeś już swój obiekt westchnień. - usłyszałam, a moim oczom ukazał się nie kto inny jak Bartman.
- Oj.. Zbysiu, Zbysiu.. widzę, że przegrana i samotność Ci doskwiera – wyśmiewał Go Michał.
- Na serio zabawne, ale pamiętaj na meczu rewanżowym Wam dokopiemy. - uśmiechnął się szyderczo – Przedstawiłbyś mnie tej piękności, a nie stoisz jak słup soli. - zganił przyjaciela.
- Paula. Paulina Grabarczyk jestem – przedstawiłam się, jednakże byłam w ogromnym szoku, że poznałam naszych reprezentantów w siatce.
- Zbigniew Bartman, ale mów Zibi – nachylił się nade mną i ucałował w dłoń – Korzystając z okazji to może wybrałabyś się ze mną na imprezkę?
- Przykro mi Zbyszku, ale ta Pani idzie już ze mną – poinformował Go Kubiak wypinając dumnie pierś do przodu.
- Ale jak to? - ZB9 zrobił minę zbitego psiaka – I ty Brutusie przeciw mnie?! - wykrzyknął, a wtem otoczyło Go moje rodzeństwo.
- W końcu Pana znaleźliśmy, gonimy za Panem od paru dobrych minut – powiedziała Olka z wyrzutem.
Mądry Zbigniew domyślił się o co chodzi i od razu podpisał się dzieciom, które szczerzyły się jak mysz do sera. Po chwili pożegnaliśmy się i wyszliśmy. Dziewczynki cały czas się cieszyły z wygranej ich ukochanej drużyny, i jak to Łasko świetnie grał. Jakby mogły to by się rozpłynęły z uwielbienia, a ja myślałam, że one są normalne, jakże się myliłam. O 15 byliśmy w domu, rodziców ani Olka nie było, więc musiałam zabrać się za robienie obiadu. Dzisiaj postanowiłam zrobić spaghetti bolognese, więc jak tylko się przebrałam rozpoczęłam swą syzyfową pracę, albowiem nigdy nie byłam dobra w kuchni. To nie moje zabawki. Na szczęście dzieciaki okazały się tak dobroduszne, że mi pomogły. Makaron wrzuciliśmy do garnka z wodą, aby się ugotował, a później zabraliśmy się za robienie sosu i przypieczenie mięsa mielonego. Mąka sypała się po całym pomieszczeniu, jakby przeszedł tutaj sajgon, ale po 2 godzinach walki wszystko było gotowe. Po udręce ogarnęliśmy kuchnię i zabraliśmy się za jedzenie, ponieważ nie chciało nam się czekać na resztę familii, bo Bóg wie, o której szanowna rodzinka wróci. Po zjedzeniu dzieci zajęły się swoimi rzeczami, a ja miałam chwilę czasu dla siebie. Zaledwie wczoraj wróciłam z Hiszpanii, a czuję się jakbym była matką na pełen etat z trójką dzieci. Na serio współczuję małym tego, że nie zwraca się na nich zbytniej uwagi, ale miały dostatnie życie, a nie tak jak ja, która zostałam wysłana na kilkanaście lat za granicę. No jasne, chcieli mojego dobra, jak zawsze. Pooglądałam jeszcze TV i poszłam zobaczyć co z rodzeństwem. Była 18:15, gdy rozpoczęłam przygotowania do imprezy. Rodzice wrócili niedawno, a Olek miał przyjść za 15 minut z naszym kuzynem, którego o dziwo nie pamiętałam, więc doszłam do wniosku, że się nie poznaliśmy. Pofalowałam swe włosy, zrobiłam sobie mocny makijaż. Oczy podkreśliłam kreską, powieki były granatowo-złote, a usta przeciągnęłam czerwoną szminką. Założyłam na siebie czarnę sukienkę sięgającą mi do połowy ud, a wisienką na torcie były czerwone szpilki, ale na wszelki wypadek wzięłam ze sobą jeszcze baleriny. Będąc gotowa pożegnałam się z rodziną i ubrałam do wyjścia, wtem do domu wszedł mój kochany braciszek z kuzynem. Jakie było moje zdziwienie, a minę miałam taką o__O.
- Cześć Paula. Kupę lat się nie widzieliśmy – powiedział swym męskim głosem i mnie przytulił.
- Co racja, to racja. Wypuścili Cię z Rosji? - zapytałam patrząc na mojego przystojnego krewnego.
- Tak, mamy przerwę w lidze. Olek zadzwonił z wiadomością, że wróciłaś, więc skorzystałem z okazji, by się z Tobą zobaczyć.
- No właśnie, jeszcze nie pogratulowałam Ci zwycięstwa Ligi Światowej – cmoknęłam Go w policzek. - Niestety, muszę już iść. Kubiak zaprosił mnie na imprezę z okazji wygranej Jastrzębskiego, ale z tego co kojarzę to Sovia też ma być.
- Łuhuh.. czyli Bartman też będzie, Pit i Igła.. weź mnie ze sobą – zrobił oczy kota ze Shrek'a i bez zastanowienia się zgodziłam. - Nie czekajcie na nas – rzuciliśmy na pożegnanie.
Szliśmy do klubu wspominając nasze dzieciństwo. Głównie to mój towarzysz opowiadał, bo ja niezbyt pamiętałam rzeczy z przeszłości, a że kuzyn w końcu jest ode mnie starszy to odświeżył mi pamięć. O dziwo nie miał jeszcze sklerozy. Weszliśmy do klubu trzymając się za ręce, bo nie mogłam utrzymać równowagi. Wiedziałam, że polskie jezdnie to Dziurasic Park, ale żeby chodnik, to to już była spora przesada. Oczy wszystkich skierowały się na nas, a wyraz ich twarzy wyglądał tak o.O, potem tak ;) , a na końcu tak :D.
- Ziomek, co ty tu robisz? Ruski Cię wypuściły? - podbiegł do nas Igła – A tą piękność skąd wziąłeś? - dopytywał się.
- Jak widać na załączonym obrazku, to tak. Mhm.. spotkałem ją po drodze, powiedziała mi, że idzie na imprezę, a ja nie mogłem przegapić spotkania z Wami. - powiedział, jak na razie nie chcieliśmy nic mówić o naszym pokrewieństwie.
- Nazywam się Paulina Grabarczyk, ale mów po prostu Paula – zapoznałam się z Krzyśkiem.
Nie miałam zbytnio problemów z zapoznaniem się z resztą zgrai. W końcu są to normalni ludzie. Większość z nich śmiała się z mojego akcentu, ale wytłumaczyłam im, że jestem Polską Hiszpanką. Po pewnym czasie dorwałam się do Michała.
- Hej. - przywitałam się.
- No cześć. - powiedział, ale po chwili zbierał szczękę z podłogi – Wow.
- Tylko na tyle Cię stać? - powiedziałam sarkastycznie.
- Ttak, to znaczy nie – jąkał się jakby widział swojego idola.
- Chodź lepiej zatańczyć – zaciągnęłam Go na parkiet i oddaliśmy się w wir szalonego tańca.
Kubiak może nie był urodzonym tancerzem, ale szło mu całkiem nieźle. Z przerwą miedzy kawałkami szliśmy się napić standardowo 0,7. Ci siatkarze to na serio mają mocną głowę. Myślałam, że oni nie pozwalają sobie na takie ostre balowanie. Tańczyłam z Łukaszem, gdy usłyszałam.
- Odbijany! - wydarł się Zbyszek i porwał mnie w ramiona. Boże.. jak on zajebiście pachniał. Jak na złość DJ włączył jakąś wolną piosenkę, i chcąc, nie chcąc musiałam wtulić się w Bartmana.
- Na długo zostajesz w Polsce? - zapytał po kilku sekundach, gdy wtulałam się w Jego twardy tors.
- Jak na razie to nie myślałam o tym, może na stałe. Choć nie wykluczam powrotu do Hiszpanii. Aktualnie muszę znaleźć pracę, dom i jakoś się tutaj ustabilizować. - odparłam nie odrywając się od jego umięśnionego ciała.
- Oo.. to dobrze. Spotkamy się jeszcze?
- Oczywiście, kiedy tylko zechcesz. - nie wiedząc czemu zdobył szybko moje zaufanie.
Był taki miły, sympatyczny i bardzo przystojny, a te jego zielone paczadła. Rozpływam się po prostu. Niby byłam towarzyszką Kubiaka, ale mało spędziliśmy ze sobą czasu. Byłam rozchwytywana przez wszystkich do końca. Najwięcej zatańczyłam z Zibim, Igłą, Łasko, Lotmanem i Ziomkiem. O godzinie 300 impreza się zakończyła. Wracaliśmy do domów zataczając się, ale byliśmy cicho, więc jest dobrze. Pożegnaliśmy się, i wraz z Łukaszem poszliśmy w kierunku schronienia. Będąc już na miejscu padliśmy ze zmęczenia, i od razu ułożyliśmy się do snu. Zasnęliśmy w rekordowym tempie, może to dlatego, że wtuliłam się w Żygadło i było mi ciepło.
Na drugi dzień obudziłam się z wielkim kacem, w głowie mi szumiało, a Łukasz również nie należał do tych najzdrowszych.
- Nigdy więcej nie pójdę z nimi na imprezę - zaprzysięgłam i poszłam do kuchni po wodę i tabletki przeciwbólowe.
Wróciłam z całym wyposażeniem, pochłonęłam wodę i łyknęłam tabletkę, więc teraz pozostało mi tylko czekanie. Udałam się do łazienki, jak tylko ujrzałam się w lustrze to się przeraziłam. Kilkoma słowy mówiąc wyglądałam jak jakaś zmora. Makijaż rozmazany, włosy jakbym się z szopem w sianie turlała, po prostu katastrofa. Wzięłam długi prysznic, dzięki któremu wróciłam do świata żywych, ale kac nie był ustąpliwy. Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i zjadłam śniadanie. Rodzice po chwili poszli do pracy, dzieciaki do szkoły, więc zostałam z kuzynem sama.
- Żyjesz? - zapytałam.
- Jakoś tak.. - odparł.
- No to może poszukam jakiejś pracy – złapałam laptopa.
Wstukałam wszystkie oferty pracy dla fizjoterapeutów. Przejrzałam ich chyba z 35, ale żadna nie była na tyle ciekawa. Choć zaciekawiła mnie jedna oferta, a mianowicie szukali kogoś kto dbałby o dzieci w wieku 5-16 lat podczas treningów w Spale. Z tego co wiedziałam to trenowała tam reprezentacja Polski w piłce siatkowej, ale o juniorach mi nie wspominano. W sumie to by mi to zajęcie odpowiadało. Miałam dobry kontakt z dziećmi, a kolejną zaletą jest fakt, że będzie tam trenowana siatkówka i piłka nożna. Bez zastanowienia zadzwoniłam pod podany numer i umówiłam się na spotkanie, które miało się odbyć jutro.
- Łukasz, Łukaszku .. wiesz jak ja Cię kocham ? - zaczęłam się do niego przymilać. - Zawiózłbyś mnie jutro do Spały? Wiem, że tam trenujecie, więc drogę powinieneś znać. - uśmiechnęłam się szeroko.
- No jasne, zresztą stęskniłem się za kierownikiem – wybuchnęliśmy śmiechem – Na którą masz spotkanie?
- 1100. - odparłam
- Wyruszymy o 800, więc spokojnie. - rzuciłam mu się na szyję z radości.
- Ej, ej.. czy ty chcesz udusić tak seksownego siatkarza z tak seksownym głosem? - uniósł brew ku górze i zrobił minę niczym James Bond.
-Idziemy na miasto? - zapytałam.
- Mhm.. a mam jakiś wybór? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Nie – wytknęłam język i ruszyliśmy na podbój Jastrzębia.
Przechadzaliśmy się uliczkami, które pamiętałam jak przez mgłę z dzieciństwa. W końcu jestem wiekową 21 latką. Łukasz rzucał sucharami, od których mnie już brzuch bolał, ale wtem ujrzeliśmy .. 

5 komentarzy:

  1. Rozdział świetny.! Zapraszam na nowy rozdział
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Na http://thriller-of-story.blogspot.com pojawił się już zwiastun dla Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładnie piszesz, masz talent ;) Cudowny szablon, nie mogę się napatrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez przesady. Mi się nie podoba . :D Ale dziękuję za miłe słowa. ;)
      Szablon został wykonany przez Olę i Dominikę, lin do nich obok . ; p
      Polecam zwiastun z zakładki, jest mistrzowsko wykonany . :)
      Pozdrawiam . :*

      Usuń