Fanki
Jastrzębskiego otoczyły swych idoli, piszczały, skakały, jednym
słowem mówiąc hotki. Nie rozumiałam tego ich podniecenia.
Sportowiec to sportowiec niezależnie od dyscypliny, którą
wykonuje. Wydawało mi się, a raczej byłam pewna, że ja, Ola,
Kasia i Przemek byliśmy jedynymi cywilizowanymi ludźmi, którzy
czekali pokornie na swą kolej, co nie było łatwe. Po długim
wyczekiwaniu doszliśmy do siatkarza z nr „1”.
- Czy
mogłabym poprosić o autograf? - poprosiła swym słodziutkim
głosikiem pięciolatka.
- No
jasne – odparł Łasko i wziął zeszyt siatkarski prowadzony przez
moje rodzeństwo składając w nim swój podpis.
Po
ustrzeleniu jednego ptaszka ruszyliśmy na kolejne podboje i w ten
oto sposób zdobyliśmy wszystkie autografy od lokalnej
drużyny. Przepraszam.. pozostałam nam trzynastka. Pechowa? W tym
przypadku nie. Przewinęły się te często powtarzane teksty
i zdobyliśmy ostatni autograf. Podczas podpisywania zawiesiłam swój
wzrok na mężczyźnie. Nie ma co.. przystojny to on jest.
- Tak
poza tym to nazywam się Michał. Michał Kubiak. - wysunął swą
dłoń w mą stronę.
-
Paulina Grabarczyk, miło mi. - uścisnęłam lekko jego dłoń. - A
to Ola, Kasia i Przemek, moje rodzeństwo – dodałam wskazując na
nich.
-
Paula.. możemy iść do Asseco po autografy? Nie martw się, nie
zgubimy się, będziemy czekać przy wejściu okej? - cała trójka
zrobiła słodziutkie minki, więc im pozwoliłam.
-
Lećcie, ale Przemek uważaj na nich. - powiedziałam, a ich już nie
było.
Nawet
nie zauważyłam, gdy „trzynastka” pozbyła się koszulki.
Odruchowo kątem oka zerknęłam na jego klatę. O mój boże..
jestem w niebie. Mimowolnie przygryzłam lekko swą dolną wargę,
ale zaraz się ogarnęłam i spojrzałam na siatkarza.
- Nie
pogratulowałam Wam jeszcze wygranej. Nieźle im dokopaliście. -
zaśmiałam się, a zarazem mrużąc swe oczy.
-
Dzięki.. może udałabyś się ze mną na imprezę? Dzisiaj
wieczorem. - zapytał, a w jego głosie można było usłyszeć
wahanie.
- Czemu
nie. Gdzie i o której? - powiedziałam i zaczęłam się
rozglądać za rodzeństwem.
- W
klubie nieopodal hali, o 19. Przyjadę po Ciebie. - zasugerował.
- Nie
trzeba, przecież się nie zgubię. - uśmiechnęłam się
przyjaźnie.
- No
Kubi.. widzę, że znalazłeś już swój obiekt westchnień. -
usłyszałam, a moim oczom ukazał się nie kto inny jak Bartman.
- Oj..
Zbysiu, Zbysiu.. widzę, że przegrana i samotność Ci doskwiera –
wyśmiewał Go Michał.
- Na
serio zabawne, ale pamiętaj na meczu rewanżowym Wam dokopiemy. -
uśmiechnął się szyderczo – Przedstawiłbyś mnie tej piękności,
a nie stoisz jak słup soli. - zganił przyjaciela.
-
Paula. Paulina Grabarczyk jestem – przedstawiłam się, jednakże
byłam w ogromnym szoku, że poznałam naszych reprezentantów
w siatce.
-
Zbigniew Bartman, ale mów Zibi – nachylił się nade mną i
ucałował w dłoń – Korzystając z okazji to może wybrałabyś
się ze mną na imprezkę?
-
Przykro mi Zbyszku, ale ta Pani idzie już ze mną – poinformował
Go Kubiak wypinając dumnie pierś do przodu.
- Ale
jak to? - ZB9 zrobił minę zbitego psiaka – I ty Brutusie przeciw
mnie?! - wykrzyknął, a wtem otoczyło Go moje rodzeństwo.
- W
końcu Pana znaleźliśmy, gonimy za Panem od paru dobrych minut –
powiedziała Olka z wyrzutem.
Mądry
Zbigniew domyślił się o co chodzi i od razu podpisał się
dzieciom, które szczerzyły się jak mysz do sera. Po chwili
pożegnaliśmy się i wyszliśmy. Dziewczynki cały czas się
cieszyły z wygranej ich ukochanej drużyny, i jak to Łasko świetnie
grał. Jakby mogły to by się rozpłynęły z uwielbienia, a ja
myślałam, że one są normalne, jakże się myliłam. O 15 byliśmy
w domu, rodziców ani Olka nie było, więc musiałam zabrać
się za robienie obiadu. Dzisiaj postanowiłam zrobić spaghetti
bolognese, więc jak tylko się przebrałam rozpoczęłam swą
syzyfową pracę, albowiem nigdy nie byłam dobra w kuchni. To nie
moje zabawki. Na szczęście dzieciaki okazały się tak dobroduszne,
że mi pomogły. Makaron wrzuciliśmy do garnka z wodą, aby się
ugotował, a później zabraliśmy się za robienie sosu i
przypieczenie mięsa mielonego. Mąka sypała się po całym
pomieszczeniu, jakby przeszedł tutaj sajgon, ale po 2 godzinach
walki wszystko było gotowe. Po udręce ogarnęliśmy kuchnię i
zabraliśmy się za jedzenie, ponieważ nie chciało nam się czekać
na resztę familii, bo Bóg wie, o której szanowna
rodzinka wróci. Po zjedzeniu dzieci zajęły się swoimi
rzeczami, a ja miałam chwilę czasu dla siebie. Zaledwie wczoraj
wróciłam z Hiszpanii, a czuję się jakbym była matką na
pełen etat z trójką dzieci. Na serio współczuję
małym tego, że nie zwraca się na nich zbytniej uwagi, ale miały
dostatnie życie, a nie tak jak ja, która zostałam wysłana
na kilkanaście lat za granicę. No jasne, chcieli mojego dobra, jak
zawsze. Pooglądałam jeszcze TV i poszłam zobaczyć co z
rodzeństwem. Była 18:15, gdy rozpoczęłam przygotowania do
imprezy. Rodzice wrócili niedawno, a Olek miał przyjść za
15 minut z naszym kuzynem, którego o dziwo nie pamiętałam,
więc doszłam do wniosku, że się nie poznaliśmy. Pofalowałam swe
włosy, zrobiłam sobie mocny makijaż. Oczy podkreśliłam kreską,
powieki były granatowo-złote, a usta przeciągnęłam czerwoną
szminką. Założyłam na siebie czarnę sukienkę sięgającą mi do
połowy ud, a wisienką na torcie były czerwone szpilki, ale na
wszelki wypadek wzięłam ze sobą jeszcze baleriny. Będąc gotowa
pożegnałam się z rodziną i ubrałam do wyjścia, wtem do domu
wszedł mój kochany braciszek z kuzynem. Jakie było moje
zdziwienie, a minę miałam taką o__O.
- Cześć
Paula. Kupę lat się nie widzieliśmy – powiedział swym męskim
głosem i mnie przytulił.
- Co
racja, to racja. Wypuścili Cię z Rosji? - zapytałam patrząc na
mojego przystojnego krewnego.
- Tak,
mamy przerwę w lidze. Olek zadzwonił z wiadomością, że wróciłaś,
więc skorzystałem z okazji, by się z Tobą zobaczyć.
- No
właśnie, jeszcze nie pogratulowałam Ci zwycięstwa Ligi Światowej
– cmoknęłam Go w policzek. - Niestety, muszę już iść. Kubiak
zaprosił mnie na imprezę z okazji wygranej Jastrzębskiego, ale z
tego co kojarzę to Sovia też ma być.
-
Łuhuh.. czyli Bartman też będzie, Pit i Igła.. weź mnie ze sobą
– zrobił oczy kota ze Shrek'a i bez zastanowienia się zgodziłam.
- Nie czekajcie na nas – rzuciliśmy na pożegnanie.
Szliśmy
do klubu wspominając nasze dzieciństwo. Głównie to mój
towarzysz opowiadał, bo ja niezbyt pamiętałam rzeczy z
przeszłości, a że kuzyn w końcu jest ode mnie starszy to
odświeżył mi pamięć. O dziwo nie miał jeszcze sklerozy.
Weszliśmy do klubu trzymając się za ręce, bo nie mogłam utrzymać
równowagi. Wiedziałam, że polskie jezdnie to Dziurasic Park,
ale żeby chodnik, to to już była spora przesada. Oczy wszystkich
skierowały się na nas, a wyraz ich twarzy wyglądał tak o.O, potem
tak ;) , a na końcu tak :D.
-
Ziomek, co ty tu robisz? Ruski Cię wypuściły? - podbiegł do nas
Igła – A tą piękność skąd wziąłeś? - dopytywał się.
- Jak
widać na załączonym obrazku, to tak. Mhm.. spotkałem ją po
drodze, powiedziała mi, że idzie na imprezę, a ja nie mogłem
przegapić spotkania z Wami. - powiedział, jak na razie nie
chcieliśmy nic mówić o naszym pokrewieństwie.
-
Nazywam się Paulina Grabarczyk, ale mów po prostu Paula –
zapoznałam się z Krzyśkiem.
Nie
miałam zbytnio problemów z zapoznaniem się z resztą zgrai.
W końcu są to normalni ludzie. Większość z nich śmiała się z
mojego akcentu, ale wytłumaczyłam im, że jestem Polską Hiszpanką.
Po pewnym czasie dorwałam się do Michała.
- Hej.
- przywitałam się.
- No
cześć. - powiedział, ale po chwili zbierał szczękę z podłogi –
Wow.
- Tylko
na tyle Cię stać? - powiedziałam sarkastycznie.
- Ttak,
to znaczy nie – jąkał się jakby widział swojego idola.
- Chodź
lepiej zatańczyć – zaciągnęłam Go na parkiet i oddaliśmy się
w wir szalonego tańca.
Kubiak
może nie był urodzonym tancerzem, ale szło mu całkiem nieźle. Z
przerwą miedzy kawałkami szliśmy się napić standardowo 0,7. Ci
siatkarze to na serio mają mocną głowę. Myślałam, że oni nie
pozwalają sobie na takie ostre balowanie. Tańczyłam z Łukaszem,
gdy usłyszałam.
-
Odbijany! - wydarł się Zbyszek i porwał mnie w ramiona. Boże..
jak on zajebiście pachniał. Jak na złość DJ włączył jakąś
wolną piosenkę, i chcąc, nie chcąc musiałam wtulić się w
Bartmana.
- Na
długo zostajesz w Polsce? - zapytał po kilku sekundach, gdy
wtulałam się w Jego twardy tors.
- Jak
na razie to nie myślałam o tym, może na stałe. Choć nie
wykluczam powrotu do Hiszpanii. Aktualnie muszę znaleźć pracę,
dom i jakoś się tutaj ustabilizować. - odparłam nie odrywając
się od jego umięśnionego ciała.
- Oo..
to dobrze. Spotkamy się jeszcze?
-
Oczywiście, kiedy tylko zechcesz. - nie wiedząc czemu zdobył
szybko moje zaufanie.
Był
taki miły, sympatyczny i bardzo przystojny, a te jego zielone
paczadła. Rozpływam się po prostu. Niby byłam towarzyszką
Kubiaka, ale mało spędziliśmy ze sobą czasu. Byłam rozchwytywana
przez wszystkich do końca. Najwięcej zatańczyłam z Zibim, Igłą,
Łasko, Lotmanem i Ziomkiem. O godzinie 300 impreza się
zakończyła. Wracaliśmy do domów zataczając się, ale
byliśmy cicho, więc jest dobrze. Pożegnaliśmy się, i wraz z
Łukaszem poszliśmy w kierunku schronienia. Będąc już na miejscu
padliśmy ze zmęczenia, i od razu ułożyliśmy się do snu.
Zasnęliśmy w rekordowym tempie, może to dlatego, że wtuliłam się
w Żygadło i było mi ciepło.
Na
drugi dzień obudziłam się z wielkim kacem, w głowie mi szumiało,
a Łukasz również nie należał do tych najzdrowszych.
- Nigdy
więcej nie pójdę z nimi na imprezę - zaprzysięgłam i
poszłam do kuchni po wodę i tabletki przeciwbólowe.
Wróciłam
z całym wyposażeniem, pochłonęłam wodę i łyknęłam tabletkę,
więc teraz pozostało mi tylko czekanie. Udałam się do łazienki,
jak tylko ujrzałam się w lustrze to się przeraziłam. Kilkoma
słowy mówiąc wyglądałam jak jakaś zmora. Makijaż
rozmazany, włosy jakbym się z szopem w sianie turlała, po prostu
katastrofa. Wzięłam długi prysznic, dzięki któremu
wróciłam do świata żywych, ale kac nie był ustąpliwy.
Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i zjadłam śniadanie.
Rodzice po chwili poszli do pracy, dzieciaki do szkoły, więc
zostałam z kuzynem sama.
-
Żyjesz? - zapytałam.
- Jakoś
tak.. - odparł.
- No to
może poszukam jakiejś pracy – złapałam laptopa.
Wstukałam
wszystkie oferty pracy dla fizjoterapeutów. Przejrzałam ich
chyba z 35, ale żadna nie była na tyle ciekawa. Choć zaciekawiła
mnie jedna oferta, a mianowicie szukali kogoś kto dbałby o dzieci w
wieku 5-16 lat podczas treningów w Spale. Z tego co wiedziałam
to trenowała tam reprezentacja Polski w piłce siatkowej, ale o
juniorach mi nie wspominano. W sumie to by mi to zajęcie
odpowiadało. Miałam dobry kontakt z dziećmi, a kolejną zaletą
jest fakt, że będzie tam trenowana siatkówka i piłka nożna.
Bez zastanowienia zadzwoniłam pod podany numer i umówiłam
się na spotkanie, które miało się odbyć jutro.
-
Łukasz, Łukaszku .. wiesz jak ja Cię kocham ? - zaczęłam się do
niego przymilać. - Zawiózłbyś mnie jutro do Spały? Wiem,
że tam trenujecie, więc drogę powinieneś znać. - uśmiechnęłam
się szeroko.
- No
jasne, zresztą stęskniłem się za kierownikiem – wybuchnęliśmy
śmiechem – Na którą masz spotkanie?
- 1100.
- odparłam
-
Wyruszymy o 800, więc spokojnie. - rzuciłam mu się na
szyję z radości.
- Ej,
ej.. czy ty chcesz udusić tak seksownego siatkarza z tak seksownym
głosem? - uniósł brew ku górze i zrobił minę niczym
James Bond.
-Idziemy
na miasto? - zapytałam.
- Mhm..
a mam jakiś wybór? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Nie –
wytknęłam język i ruszyliśmy na podbój Jastrzębia.
Przechadzaliśmy
się uliczkami, które pamiętałam jak przez mgłę z
dzieciństwa. W końcu jestem wiekową 21 latką. Łukasz rzucał
sucharami, od których mnie już brzuch bolał, ale wtem
ujrzeliśmy ..
Rozdział świetny.! Zapraszam na nowy rozdział
OdpowiedzUsuńhttp://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
Na http://thriller-of-story.blogspot.com pojawił się już zwiastun dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńMistrzowski . : *
UsuńBardzo ładnie piszesz, masz talent ;) Cudowny szablon, nie mogę się napatrzeć :)
OdpowiedzUsuńBez przesady. Mi się nie podoba . :D Ale dziękuję za miłe słowa. ;)
UsuńSzablon został wykonany przez Olę i Dominikę, lin do nich obok . ; p
Polecam zwiastun z zakładki, jest mistrzowsko wykonany . :)
Pozdrawiam . :*